Późny poranek. Idę do kuchni po soczek i spotykam 27-mio letnią Amerykankę. “Wiesz – mówi – tak mnie wzrusza Wasza obecność tutaj, nigdy nie widziałam takiej matki i dziecka, to takie wielkie…” Rozmawiamy jakiś czas, po czym idę po Samika, a on siedzi w kempingowej restauracji przy stoliku ze starszym 67-letnim Niemcem i rozmawiają po angielsku. Podchodzę więc, a Niemiec mówi: “Czy wiesz, że jesteś niezwykłą pięknością?”. Ja na to: “Tak mówią, więc coś w tym jest, choć mój synek twierdzi, że wszyscy ludzie są piękni…”. Rozmawiamy trochę, po czym on mówi: “To, co zrobiłaś z tym dzieckiem jest na wagę złota, jak długo żyję, nie widziałem tak cudownego dziecka, wszyscy go kochają, gratuluję Ci z całego serca takiego podejścia i takiego owocu”. Uśmiecham się i odchodzę na dziką, nagą plażę i nurkujemy z Samikiem.
Wieczorem idziemy do pobliskiego miasteczka, by Samik mógł sprzedać trochę drobiazgów, co go tak ekscytuje. Ale wcześniej wchodzimy do sklepiku fotograficznego, by kupić kartę pamięci. Jesteśmy tam trzeci raz w przeciągu dwóch tygodni. Sklepik prowadzi małżeństwo po 50-tce. Kupuję kartę i już mam wychodzić, gdy kobieta zaczyna mówić, a mąż stoi obok. “Chcę, muszę Pani coś powiedzieć. Tak bardzo się Panią zachwycam, poprostu uwielbiam na Panią patrzeć, podziwiać… Pani cudowną twarz, przepiękny kształt ciała, wszystko doskonałe, a do tego ten sposób ubierania i maniery szlachetne, a przy tym wszystkim to serce w odniesieniu do Pani synka i serdeczność wobec nas… Wszystko zewnętrznie i wewnętrznie doskonałe”. Patrzymy sobie w oczy, obie wzruszone. “Kim Pani jest – pyta – skąd Pani przybyła?” “Z Polski” – odpowiadam. Chwila ciszy, a ona na to: “Nie, Pani jest z innego świata… jestem zaszczycona poznaniem Pani”.
Wychodzę poruszona… I pytam siebie: “Kim naprawdę jestem, skąd przybyłam, dokąd zmierzam, po co tu jestem tak naprawdę, jak tu być?”… Dzień jak co dzień z życia Istot nie z tej Ziemi ♥️☄♥️